Kurwa... tragedia... nie taka do konca tragedia... pokucilam sie z Agata- ale nie mam sie zamiaru z nia godzic, bo to ona sie na mnie niewiem o co wydarla i to ona powinna mnie przeprosic, nieja ja... a dzis... znowu probowalam... wzielam agrafke, na pierwsze przerwie w szkole poszlam do kibla... usiadlam na podlodze pod umywalka... zdazylam pociac sie trzy razy, kiedy wlazl ON, Krzysiek... niewidzialam jego reakcji, w kazdym razie po chwili durnego gapienia sie na mnie podbiegl, przykryl mi ta rane jakas chusteczka i wyciagnal sila do higienistki... wpakowalismy jej jakis kit ze mnie pies w drodze do szkoly pogryzl... zabandarzowala mi rece i sie zmylismy... powiedzialam im... tzn. niepowiedzialam, ale oni sie domyslili ze palilam wtedy... powiedzieli ze bylo po mnie wtedy to widac... ja niewiem co robic... w sobote idem z "kolezanka" Marta do Alfy, polazic po sklepach, wyluzowac sie... moze sie troche wypije...