Komentarze: 3
Mialam dzis piekny sen... snilo mi sie ze bylam Smiercia, i moglam zabijac ludzi... najpierw zabilam tych wszystkich, ktorzy kiedys mnie oszukali, potem tych, ktorzy mi dokuczali, tych co sie ze mnie nasmiewali, tych ktorzy mnie "kochali", potem homoseksualistow, ludzi jedzacych mieso... i tak dalej... az w koncu zostalam tylko Ja i... i Przyjaciel... usiedlismy na ulicy obok stosow trupow i... i zaczelam plakac, bo tym Przyjacielem byla osoba mi najblizsza i jednoczesnie mi najodleglejsza... osoba ktora zawsze ignorowalam a jednoczesnie ktora zawsze nienawidzilam... bo to osoba bylam ja sama... teraz siedze sobie sama w domku i slucham swiatecznych piosenek, pomyslalam sobie wlasnie ze odejde dopiero po swietach... skocze z jakiegos wysokiego budynku... podobno umiera sie juz w czasie spadania... wiec malo bedzie bolalo... ale ja chyba niezasluzylam na taka smierc... ja powinnam cierpiec, za te wszystkie cierpienia, ktore kiedykolwiek ludziom wyrzadzilam...