Lapie mnie kolejny dol. To znaczy obecna sytuacja uswiadomila mnie co sie dzieje wokol mnie. W pewnym sensie otworzylo mi to oczy. Trace sily. Niemam wiary ani nadziei na lepsze jutro. Nie potrafie walczyc o swoje. Pozostaje mi tylko placz. Stoje, ogladajac to, co sie dzieje, i nie moge NIC z tym zrobic. To nie ma najmniejszego sensu. Ja zyje umierajac. Mam wyniszczony umysl. To jest nie normalna sytuacja. Strzele Wam tutaj paroma wierszami...
Wiersz numer jeden jest nie nazwany- moze kiedys...
Tanczylam w ciemnosciach
Wirowalam z wspomnieniami tamtych dni
Po omacku otworzylam drzwi
Wpuscilam swiatlo
Lapalam promienie slonca
Na bladych ustach pojawil sie usmiech
Potknelam sie
Upadlam
Nie bylo Ciebie przy mnie
Nie pomogles mi wstac
Lezalam sama
Wsluchujac sie w bezdzwiek ciszy
Serce przestalo bic
Przez pokoj przelecial wiatr
Zabierajac moja dusze...
To byl pierwszy wiersz... oto nastepny... :
"Smierc"
Zblizala sie
Tak szybko
Tak nieuchronnie
Zeby zabrac mojego przyjaciela
Zeby zabrac ukochana osobe
Chcialam zasmiac jej sie w twarz
Za pozno
Odeszla
Skostnialymi palcami chwycila jego dlon
Slyszalam ich kroki
Nie moglam juz nic zrobic
Stoje sama
W ciemnosci tancze z jego cieniem
Chwytam wspomnienia
Rozkladam ramiona
Padam
Caluje zimne usta
Na jego twarz splywaja moje lzy
To koniec
Juz do mnie nie wroci...
No to by bylo na tyle, niewiem co tam jeszcze pisac, kocham Was wszystkich, trzymajcie sie i trzymajcie za mnie kciuki bo w sobote mam dalsza czesc FCE...