Love is only a dust in the wind
Komentarze: 3
No juz ani sladu (prawie) wczorajszego smutku. No w kazdym racie niechce do tego juz wracac. W kazdym razie to byl dzien zmiennych nastrojow. Najpierw placz na fizyce torche przez psa, troche przez swiat, potem wielka glupawa radosc przez Szymona (o tym pozniej) i dziewczyny, potem wkurw na Miecie i Czzestera (o tym tez pozniej), radosc z powodu Lanca, smutek przez mame i w koncu empatia, spowodowana zmeczeniem i uczuciowym wyczerpaniem. No ale wrocmy do Szymona... Szymon chodzi do pierwszej klasy, ale jest w moim wieku, niepytajcie mnie dlaczego. Jest strasznie fajny i ma NIESAMOWICIE piekny usmiech. Jakis czas temu sie mu przedstawilam, i powiedzialam ze Kaska jestem. A ten mnie dzis swojemu kumplowi przedstawial i powiedzial "to jest Kasia". Szok razy dwa- pamietal moje imie i zdrobnil je do "Kasia". No i... ten jego kolega, powiedzial, ze jest ode mnie 3 dni starszy, a ja na to ze "foch, bo nielubie ludzi starszych", a Szymon- "to dobrze, bo ja urodzinki mam w listopadzie". Czyli z Szymonem dobrze. Dalej o Mieci i Czesterze... Wiocha na geografii. Rysowalam sobie cos, az Czester do mnie ppodchodzi i pyta, czemu niepisze. Z usmiechem uposledzonego psychicznie dziecka podnosze glowe, po czym wracam do rysowania. Potem stalam z laskami i Czester z Miecia podeszli i zaczeli sie pluc na mnie, a za Mieci plecami Szymon sie usmiecha i robi glupie miny, wiec wybuchnelam wychowawczyni w twarz smiechem i ucieklam. Fajny dzien. Mimo ze dwa razy plakalam... Pozdrowionka
Dodaj komentarz